poniedziałek, 25 marca 2013

Minęły dwa tygodnie. To co lubie i polecam :)

I stało się, minęły dwa tygodnie mojego blogowania. Nadal mam wiele treści do przekazania Wam. Myślałam o podsumowaniu tych dwóch tygodni, ale bardziej niż to chciałabym podzielić się z Wami tym co lubię, co lub kogo kocham, po prostu przybliżyć Wam siebie :)
Dlatego co dwa tygodnie będę opisywać po kilka takich rzeczy lub osób :)

Tym razem zacznę od kwiatów, które bez wątpienia są moimi najulubieńszymi, a mianowicie:




Konwalie, jak dla mnie najcudowniejsze na świecie kwiaty, uwielbiam ich kształt, zapach i to, że są tak delikatne. I żaden, nawet najbardziej okazały bukiet czerwonych róż  nie jest w stanie równać się z uroczą, nawet bardzo skromną wiązanką tych kwiatów. Dlatego tym bardziej ubolewam, że już dawno nikt mi takiego nie podarował ;) Szkoda też, że nie są bardziej dostępne, np. w mojej osiedlowej kwiaciarence.


Kolejną rzeczą, którą chcę się z Wami podzielić ale i z czystym sumieniem polecam, jest:


Miałam taki okres w życiu, że kolekcjonowałam książki, czytałam ich ogromne ilości i tym bardziej teraz ubolewam, że brakuje mi na to czasu. Mam naprawde ogromne zaległości na tym polu, ale już sobie postanowiłam, że wkrótce na pewno to nadrobię, a wtedy też jeszcze niejedną dobrą lekturke Wam polecę. Muszę przyznać, że czytałam wiele ciekawych książek, ale była jedna, która swoją dość "prostą" formą, bo pisana przez zwykłą kobietę, która po prostu przelewała na papier kawał swojego życia, mocno mnie urzekła. "Żona mormona" jest książką autobiograficzną Irene Spencer, jest do bólu szczera, jest to druga z dziesięciu żon, matka trzynaściora dzieci. Opisuje swoje życie i uczucia bez najmniejszego pohamowania i cenzury. W książce nie brakuje długich, konkretnych opisów. I nie są one wcale nudne, wręcz przeciwnie, dzięki nim naprawde można nieraz wczuć się w jej osobe. Serdecznie polecam!


A teraz coś pyszniastego, coś co za mną chodzi już od jakiegoś czasu:

Milka& Oreo, smak nie do opisania, do spróbowania ;) Uwielbiam i mimo tego, że same ciasteczka Oreo nie robią na mnie jakiegoś nadzwyczajnego wrażenia to w połączeniu z czekoladą Milka są czymś czemu naprawde nie potrafię się oprzeć. Zjedzenie całej tabliczki w tym wydaniu, jak dla mnie żaden problem. Jak do tej pory ciężko było dostać tą czekolade, miałam okazje ją podjadać tylko gdy sprezentował mi ją ktoś wcześniej odwiedzający naszą zachodnią granice, ale ostatnio dowiedziałam się, że w limitowanej ilości sprzedaje ją sklep Żabka, także trzeba się szybko i konkretnie zaopatrzyć.
A co mogę polecić, to zrobienie zwykłych czekoladowych muffinek, do środka każdej włożyć po kosteczce tej czekolady, na pewno oszalejecie z wrażenia, pychota.


I na koniec, troszkę mojej małej domowej "twórczości" a także zajęcia od którego nie mogę się oderwać:

Szydełkowanie, jedna z moich pasji, uwielbiam szydełkować, gdyby nie to, że mam jeszcze masę innych zajęć to pewnie robiła bym to bez przerwy. Tworze różne rzeczy, kiedyś je wszystkie Wam pokaże. Generalnie, mam naprawde wiele pomysłów, dlatego też moje włóczkowe zapasy szybko się kończą. 
Tutaj akurat czapeczka z daszkiem, którą niedawno zrobiłam synkowi, w sam raz na nadchodzącą wiosne. 

Na dzisiaj to tyle, ale tak jak wcześniej wspomniałam, mam nadzieje, że uda mi się jeszcze niejednym z Wami podzielić :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz