czwartek, 20 czerwca 2013

O tym gdzie jestem gdy mnie nie ma, czyli moja mała oaza :)


Chyba każdy z Was ma takie miejsce, w którym czuje się najlepiej, do którego lubi wracać. Miejsce, które może nazwać swoją oazą. W tym przypadku i ja nie jestem wyjątkiem, tez mam takie miejsce. Będąc tam prawie zupełnie zapominam o istnieniu telewizji, telefonu i internetu. Wszelkie tego typu rozrywki idą na bok. Jest to miejsce gdzie jak tylko wyjdę odrobinkę za dom to towarzyszą mi takie widoki. Miejsce gdzie słoneczko jakoś inaczej świeci, wiatr inaczej wieje a i wszystko dookoła jest jakby "zupełnie nie z tej bajki". Jest to w domku moich rodziców, w miejscowości która nazywa się Racławice Śląskie. Pewni nic Wam to nie mówi, dokładniej w województwie Opolskim, zaledwie kilka kilometrów od tak pięknych i często odwiedzanych przez turystów miejscowości jak Głogówek, Góra św. Anny, czy Moszna.


Szczerze przyznam, że będąc tam przypominają mi się czasy dzieciństwa, czasy gdy bieganie bez butów i uczucie łaskotania w stopy było dla mnie zupełnie normalnym zjawiskiem. Czasy gdy, zbieranie kwiatów na łące, wycieczki do lasu na jagody bądź grzyby, czy rowerowe wyprawy po okolicy były jednymi z lepszych zabaw.



Ojjj nie mogłam nie pokazać Wam ogródka, gdzie co roku dziadziu sadzi same dobrocie, a my potem objadamy się tymi pysznościami. Warzywka bez ulepszaczy, sztucznych nawozów itp. Teraz takie to chyba tylko w sklepach z eko żywnością można kupić. A my mamy je na wyciągnięcie ręki, że nie wspomnę o zapasach które zawsze przywozimy ze sobą do Katowic.


Ostatnia wizyta w Racławicach "owocowała" w owoce, czyli pyszne truskawki prostu z krzaczka. Oczywiście ciężko było doczekać się na dobrze czerwone truskawki, bo jak tylko pojawiała się jakaś choćby lekko różowa jakiś amator truskawek(a byłam to ja ;p) zaraz się zjawiał i zjadał ledwo dojrzałe owoce ;) Nawet ich lekko kwaśnawy smak mi nie przeszkadzał.


Ale tym na co najbardziej czekam i naprawde nie mam w planach przegapić momentu kiedy będą już dojrzałe są czereśnie. Uwielbiam je od dawna, jestem takim czereśniowym łakomczuchem, że gdy tylko jest na nie sezon przyznam, że mogłabym nie jest już nic innego.


Oczywiście po przepenetrowaniu ogródka  zawsze znajduje tam chwilkę na relaks i podziwianie przepięknego nieba. Od jakiegoś czasu, mimo, że innych równie ciekawych miejsc nie brakuje, moim ulubionym do wypoczynku stała się trampolina. Na tyle duża i wygodna żeby nieraz pozwolić sobie w niej na chwile zapomnienia.


Te widoki naprawdę są lepsze od telewizji ;)


Jak widać nie tylko ja się tam świetnie bawię, mój synek wręcz uwielbia nasze weekendowe wypady na opolszczyzne. Jest wtedy kocy i nieskończona ilość zabawek, które leżą dosłownie wszędzie. Tak poza tym piaskownica, huśtawka i jeszcze wiele innych rozrywek.


A wieczorem przychodzi czas na rozpustę, chyba zawsze gdy tylko pogoda dopisuje wyciągamy grilla i grillujemy. Cóż podobno jest to jedna z ulubionych rozrywek Polaków :) Hamburgery domowej roboty, kiełbaski, kaszanka, karczek, skrzydełka. Temu wszystkiemu nie ma końca. A wszystko grillowane nie z użyciem brykietu ze sklepu, tylko na owocowych drewienkach, które mój tatuś na właśnie takie okazje zbiera. Aby wszystko było naturalne, smaczne i pysznie "obdymione".


O samych Racławicach mogłabym wiele powiedzieć, że dom obok domu, że miejscowość, o której często mówią w wiadomościach gdy nadchodzą powodzie, że jest tu najstarszy most w Europie, że to, że tamto. Ale najważniejsze o czym nie mogę zapomnieć to to, że zachody słońca są tu naprawdę piękne, niebo nocą gwieździste, miejsc na spacery jest tak wiele, że często sił brakuje. A wszystkiemu temu towarzyszy przyjemna cisza, którą zakłóca tylko śpiew ptaków, koncerty koników polnych, czy rechot żab...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz